niedziela, 16 grudnia 2012

SLD BĘDZIN cd. moja dola i rola.

SDRP  PRZED  WYBORAMI  1998 r.

Parę razy pisałem o dużym poróżnieniu się działaczy lewicy w Będzinie w kadencji 1994-1998.
Przyczyn było bardzo wiele.Pare i paru miało chore ambicje,to jedna z nich,chyba najważniejsza.
Do swej działalności dobierali różne narzędzia.Czasami łamali prawo.Cel uświęcał środki.
Komisja Rewizyjna RM badała wtedy wszystkich i wszystko.
Ta "aktywność"doprowadziła do utraty stanowiska prezydenta.
Zmiana miała według jej reżyserów owocować dla SDRP co najmniej vce prezydenturą.
W rzeczywistości-zero.
Nigdy nikt nie poniósł za to żadnej odpowiedzialności.
Niech tak pozostanie.Mnie jednak bardzo denerwowało i denerwuje gdy ci domorośli
 pseudo-lewicowcy pouczali i pouczają.Ba!!! Nadal chcieli i chcą mieszać. 
Uczciwie muszę przyznać,że teraz skrzydła mają podcięte.Może tędy droga,ale o tym póżniej.


A JEDNAK  ZWYCIĘSTWO.

Dobra konstrukcja list wyborczych(Chrzanowski,Jędrusik,Brodziński) doprowadziła do
świetnego jak na sytuację wewnętrzną wyniku.17 mandatów na 36.Osiemnasty I.Nowak.
Trzy mandaty Przymierza Społecznego a także sześć TPB,to powyborcza koalicja.
27 na 36.Spokojna większość.Krótko po wyborach radni L.Dudek i M.Pietrzyk wstąpili do
SDRP i Klubu radnych SLD.
Więc wydawać by się mogło,że ho...ho...
Smutna rzeczywistość była zgoła inna.
Nie chciałbym przesadzić jednak naprawdę, wzajemne "sympatie"niektórych radnych
wywoływały gęsią skórkę.
Bardzo pomocni okazali się "nowi"radni.One i oni nie byli w żadnym układzie,nie mieli
porachunków.Głównie myślę tu o Sylwku Pleszkunie,który był v-ce przewodniczącym
Klubu Radnych.
Inni to; do pewnego momentu Waldek Szydło.a od pewnego momentu Marian Pietrzyk.
Panie radne trochę mniej się angażowały,pozytywnie wspomnieć trzeba Elę Kwaśnicką
oraz Dorotę Mejsak.
Krysia Tomalik jeszcze przed wyborem stanęła po jednej stronie.
Nie mogę powiedzieć,że pozostali odmawiali współpracy,lecz zaszłości wyrażnie im ciążyły.
O obiektywiżmie nie było nawet mowy.
Gdy przyjdzie potrzeba a i upłynie trochę czasu podam parę przykładów.


BIORĘ  CIĘŻKĄ  ZBROJĘ.

 Funkcję szefa SDRP objąłem będąc już radnym i przewodniczącym klubu.
To połączenie pomagało na codzień.Mogłem obserwować i reagować. 
Na kandydowanie w wyborach do Rady namówił mnie S.Chrzanowski.
Starałem się dobrze skonstruować listę grodziecką za którą odpowiadałem.
Ja więc musiałem do kandydowania namawiać innych.Tak robiłem. 
Elżbieta Kwaśnicka,Mieczysław Wożniak,te kandydatury obiektywnie mówiąc znaczną
ilość głosów uzyskały we wspólnym środowisku;byłych i aktualnych wtedy pracowników
KWK "Grodziec".Dla mnie nie tylko wówczas liczyło się głównie dobro listy. 
Ale do rzeczy.
Wiele emocji wywoływała pierwsza sesja.Czy ustalenia zostaną dochowane?Czy koalicja
się sprawdzi?Czy obroni się koncepcja dyscypliny klubowej w głosowaniach?
Te i inne wątpliwości nie dawały mnie spokoju.Posiedzenia klubu i koalicji bywały
 burzliwe i w żaden sposób nie uspokajały.Czynił to szef Klubu TPB Witold Krzyżkiewicz,przytaczając przykłady z poprzednich kadencji.Wtedy to przed każdym
 posiedzeniem rady prezydent i v-ce pytali czy po sesji zachowają stanowiska.
To właśnie;stabilna sytuacja przez całą kadencję była moim największym marzeniem. 

 PS
Dużą trudność sprawia pisanie o sobie ,także o czasach i sytuacjach,które są ważne i nie
powinny być zapomniane.Będę wobec tego to robił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz